Ruja u kotki – jak długo trwa i jakie objawy wywołuje

Wiedzieliście, że ruja u kotki może pojawić się już w czwartym miesiącu życia? Nie  sposób jej nie zauważyć, kotka zachowuje się dość osobliwie, nadmiernie mruczy,  przymila się i chodzi z charakterystycznie obniżonym brzuszkiem.  

Jeśli nie prowadzicie hodowli, najlepiej będzie kotkę wykastrować jeszcze przed pierwszą rują, by oszczędzić problemów sobie i zwierzakowi. Co trzeba wiedzieć o kociej rui?  

Ruja u kotki – jak rozpoznać?  

Kiedy kotka ma pierwszą ruję? Jeśli Twoja kotka ukończyła 3 – 4 miesiąc życia (choć najczęściej rujka pojawia się dopiero około 6 miesiąca) i dziwnie się zachowuje, możesz  podejrzewać, że zaczęła się jej ruja (inaczej marcowanie). Wtedy jej zachowanie może Cię naprawdę zaskoczyć! Na co warto zwrócić uwagę?  

  1. Kotka jest niespokojna, częściej miauczy. Opiekun może nawet odnieść wrażenie, że  kot nie może znaleźć sobie miejsca, mało śpi i drepcze w kółko. Charakterystyczne  rozdzierające miauczenie i nawoływanie kocurów jest zupełnie normalne.  
  2. Częściej się przytula – to jeden z milszych dla opiekuna objawów rujki. Kotka, nawet  jeśli normalnie raczej nie przepada za pieszczotami, może lgnąć do człowieka i stara  się być zawsze blisko.Typowe jest ocieranie się, mruczenie, lizanie i domaganie  się czułości. Nawet najbardziej niezależna kotka staje się w tym okresie kolanowym  mruczkiem!  
  3. Chodzi z charakterystycznie obniżonym brzuszkiem, tak, jakby sikała. Dodatkowo  rytmicznie przestępuję łapkami, wygina grzbiet i odgina ogon na bok – jest to jasne  zaproszenie dla samca.  
  4. Jej apetyt mocno się zmniejsza – cała energia jest w tym czasie skupina na zdobyciu  partnera i zajściu w ciążę. W czasie rui kotka nie jest zainteresowana tak naprawdę niczym innym. Ale takie zachowanie jest zupełnie normalne i po zakończeniu tego  szczególnego czasu, wszystko wróci do normy.  
  5. Może załatwiać się poza kuwetą i znaczyć teren. Wraz z moczem rozprowadza swoje  feromony, które mają za zadanie przyciągnąć do niej samca.  

Mimo tego, że kotka w tym czasie zachowuje się osobliwie, co może wyglądać nawet  zabawnie, trzeba zdać sobie sprawę z tego, że ruja jest dla niej ogromnie męcząca.  Zresztą nie tylko dla niej, ale również dla wszystkich domowników. Dodatkowo, kiedy  tylko ruja się kończy (trwa zwykle około tygodnia, czasem nieco krócej), po kilku dniach  przerwy może zacząć się kolejna. Takie powracające ruje są nazywane permanentnymi i  prowadzą do silnego wychudzenia i wyniszczenia kotki. Jedynym sposobem na  przerwanie tego błędnego koła jest kastracja.  

Ruja u kota – nie bójmy się kastracji!  

Tak jak wspomniałam na początku, jeśli nie prowadzicie hodowli, kastracja jest absolutną koniecznością, która może uratować kotce życie. Obecnie na szczęście odchodzi się już od podawania kotkom środków hormonalnych w zastrzykach, czy tabletkach, przez które  objawy rui ustają. Jest to bowiem działanie doraźne, a po kilku tygodniach, czy  miesiącach, cała zabawa zaczyna się niestety od nowa. Nie wspominając o tym, jak  szkodliwe dla zdrowia są takie środki. Wiele kotek przez hamowanie rui zachorowuje na  nowotwory. Zabieg kastracji w dłuższej perspektywie jest nie tylko o wiele tańszy (w  zależności od miasta kosztuje od 150 – 250 zł), ale również stuprocentowo skuteczny.  

Reklama

Podczas zabiegu kastracji usuwa się macicę, jajowody i jajniki. Cięcie wykonuje się wzdłuż brzuszka, lub tylko z jednego boku. Okres rekonwalescencji to zazwyczaj około  kilkunastu dni. Po kastracji kotka będzie niepłodna do końca życia, a problem rui zniknie  na szczęście na zawsze.  

Tak jak wspomniałam, kastracja może uratować kotce życie. Nawracające ruje skutkują w  końcu ropomaciczem i lub nowotworem listwy mlecznej. Najlepiej jest wykonać kastrację jeszcze przed pierwszą rujką, ponieważ każda kolejna zwiększa niestety ryzyko  nowotworu listwy mlecznej (mimo kastracji). Nawet po kastracji, należy co jakiś czas  sprawdzać u weterynarza stan listwy i upewnić się, że nie tworzy się na niej nic  niepokojącego.  

Reklama

Kotka w rui – czy można ją kastrować? 

Kotki w rui nie powinno się kastrować. Można zrobić to tylko w wyjątkowych wypadkach.  Taki zabieg jest niestety obarczony o wiele większym ryzykiem wszelkich powikłań,  ponieważ cały układ płciowy kotki jest w tym czasie mocno rozpulchniony i przekrwiony.  Zaleca się poczekanie na koniec rui lub jej zablokowanie przez podanie środka  hormonalnego, a następnie przeprowadzenie zabiegu po upływie 2 – 3 miesięcy od  podania leku. Dokładny termin powinien oczywiście wyznaczyć lekarz weterynarii.  

Kotka ma ruję, a co z kocurkami?  

Hodowcy co prawda podają czasami kotom środki hormonalne które mają zastępować kastrację, ale są one dość szkodliwe dla zdrowia na dłuższą metę. Dlatego jeśli nie  prowadzisz hodowli, o wiele lepiej będzie kotka po prostu wykastrować. W końcu kotów  do adopcji jest naprawdę pod dostatkiem, szczególnie w tym roku, kiedy przez pandemię i lockdown przeprowadzało się mniej zabiegów sterylizacji. Dodatkowo zabieg kastracji  kocurów jest o wiele mniej skomplikowany niż u kotek, trwa krócej, a kot przestaje  znaczyć teren (warto wiedzieć, że niekastrowane kocury często sikają poza kuwetą, a ich  mocz jest tak straszliwie silny, że trudno go wywabić czymkolwiek).  

Zabieg najlepiej będzie przeprowadzić, kiedy kocurek ukończy 7. miesiąc życia. Po  kastracji znaczenie terenu moczem ustanie (o ile oczywiście nie wynika z problemów  behawioralnych). Mocz kocura trafi swój charakterystyczny, silny zapach w ciągu  miesiąca od przeprowadzenia zabiegu. Dodatkowy plus to uspokojenie kota i zmniejszenie jego skłonności do wdawania się w bójki, co jest niezwykle ważne, kiedy  mamy w mieszkaniu więcej kotów, lub gdy kot jest wychodzący (choć mocno zachęcam  do tego, by nie był, jest to ogromnie nieodpowiedzialne i naraża życie kota, a także wielu  gatunków ptaków i gryzoni, na które kot poluje – pamiętajmy, że z punktu widzenia  środowiska kot domowy jest szkodnikiem).  

Kastracji nie należy się bać! Jest ona o wiele lepszym rozwiązaniem, niż męczenie kota  rują, która wyniszcza jego organizm. Warto również wiedzieć, że kotka wcale nie musi  urodzić ‚przynajmniej jednego miotu” przed kastracją. To absolutny mit, a instynkt  macierzyński u kotki jest uwarunkowany ewolucyjnie i znika po 3 miesiącach od  urodzenia kociąt. Nie warto męczyć kotki, nasz świat i tak cierpi na ogromną nad populację kotów. Nie przykładajmy ręki do pojawienia się na świecie kolejnych  maluchów.

Reklama

Zapisz się na newsletter!

Autor: Maja Magiera

Opiekunka 3 wspaniałych kotek i jednego kochanego pudelka miniaturki. Przyszła behawiorystka, a obecnie studentka ostatnich lat psychologii. Ma nadzieję stworzyć kiedyś dom tymczasowy i uratować od bezdomności, i samotności tyle zwierząt, ile tylko będzie w stanie.

Reklama

Podobne artykuły

Reklama

Czytaj dalej

Dodaj komentarz

Reklama