Nie od dzisiaj wiadomo, że orły bieliki są doskonałymi myśliwymi. Na własnej skórze przekonał się rząd USA, którego dron padł ofiarą drapieżnika.
Ptak drapieżny zaatakował drona Phantom 4 Pro Advanced, „zrywając śmigło i wysyłając urządzenie na dno jeziora Michigan”. Do takich ustaleń doszedł Departament Środowiska Wielkich Jezior i energii.
„Atak mógł być podyktowany terytorialnym konfliktem interesów z elektronicznym konkurentem lub po prostu pustym brzuchem.” – powiedział departament.
Analityk ds. jakości środowiska i pilot dronów, Hunter King, analizował erozję linii brzegowej na jeziorze Michigan za pomocą urządzenia, które leciało z prędkością 36km na godzinę, kiedy zaczęło wirować bez kontroli. W pewnym momencie w kamerze zobaczył odlatującego orła.
Świadkowie zdarzenia, którzy w pobliżu obserwowali ptaki stwierdzili, że widzieli jak orzeł w coś uderza. Co ważne zgodnie stwierdzili, że odlatuje bez uszczerbku na zdrowiu.
Trwające kilka dni poszukiwania drona zakończyły się niepowodzeniem. Państwowy koordynator ds. dronów, Artur Ostaszewski, użył kajaka i sprzętu do nurkowania z rurką. Niestety bezskutecznie.
Dron za 950 USD był przestarzały i zostanie zastąpiony nowszym modelem, powiedział departament.
Ataki ptaków nie są niczym niezwykłym dla dronów. Prasa technologiczna 3D Insider opublikowała w zeszłym roku przewodnik o tym, jak unikać ataków ptaków.
Departament Środowiska, Wielkich Jezior i Energii przekazał, że jednym z pomysłów, które bada, jest użycie osłon do urządzeń, które sprawią, że nie będą przypominać ptaków. Miejmy nadzieję, że to się uda i drony nie będą już narażały orłów na uszczerbek na zdrowiu.