Legenda psiego ratownika. Bernardyn Barry uratował aż 40 osób!

Psy towarzyszą nam od tysięcy lat. Są z nami cały czas, pilnują domostwa i dobytku. Niektóre z nich mają predyspozycje, aby jeszcze bardziej służyć człowiekowi. To psy – ratownicy.

Wybrane psy są szkolone od wieków w celu poszukiwania ludzi i ratowania im życia. Większość z nas od razu kojarzy się duży pies bernardyn z przyczepioną do obroży beczułką, ze znakiem czerwonego krzyża. Takie psy znamy z bajek i filmów. Beczułka w wymyślonych opowieściach wypełniona była alkoholem. To jest akurat mit, ale prawdą jest, że psy szukały zaginionych ludzi w górach.

Taki pies w przeciwieństwie do fantastycznych historii, nie przemierzał gór w pojedynkę. Na poszukiwania zawsze rusza ekipa ratunkowa, w której znajdują się ludzi oraz psy.

Barry – bernardyn z legendy

Jednym z takich psów był bernardyn Barry. Żył w latach 1800-1814. Służył jako ratownik w schronisku w Alpach na Przełęczy Świętego Bernarda. Legenda mówi, że ocalił życie aż czterdziestu osobom!

W tamtych czasach wypadki i zaginięcia w górach zdarzały się dużo częściej. Nie było takiej technologii, lokalizacji GPS, ani oznaczeń na szlakach, jakie mamy teraz. Jeśli zdarzyła się zamieć śnieżna, załamanie pogody, a do tego zapadł zmrok, to dla niedoświadczonego podróżnika mogło się to skończyć tragicznie.

Reklama

Barry w sumie służył w Alpach przez 12 lat. Ostatnie dwa lat swojego życia spędził z nowym opiekunem, będąc na emeryturze.

Legenda jednak mówi o innym zakończeniu jego życia. W 1899 rok wystawiony został pomnik Barry’ego z cokołem, na którym widnieje napis: „Barry z Wielkiej Przełęczy Świętego Bernarda, Uratował czterdziestu ludziom życie, Zabił go czterdziesty pierwszy”. Zgodnie z legendą, pies podczas swojej ostatniej misji, miał ratować żołnierza, który ugrzązł pod śniegiem. Wcześniej zasypała go lawina. Odkopany przez psa ratownika żołnierz, pomylił go z wilkiem i dźgnął śmiertelnie bagnetem. Na szczęście to tylko legenda, która uruchamia wyobraźnie i sprawia, że psy ratownicy bardziej zapadają w pamięć.

Reklama

Zapisz się na newsletter!

Autor: Olga Weselak

Właścicielka psa, kota i konia. Instruktorka jazdy konnej z legitymacją Polskiego Związku Jeździeckiego i saddle-fitter. W czasie deszczowej pogody przenosi ślimaki z chodnika na trawnik.

Reklama

Podobne artykuły

Reklama

Czytaj dalej

Dodaj komentarz

Reklama