Ekolog, który walczy o dobrobyt słon, chwali „ogromny wynik”, jaki udało się osiągnąć w Zimbabwe.
„Minęło 12 miesięcy bez zastrzelenia i zabicia słonia przez kłusowników w Parku Narodowym Mana Pools” – mówi Nick Murray. Ten wynik to wiele lat walki, wyrzeczeń i ciężkiej pracy.
Obecnie Nick wraz ze swoją żoną Desiree trzyma pieczę nad projektem obejmującym dolinę Dolnego Zambezi w Zimbabwe, o powierzchni 10 000 km2 (3800 mil kwadratowych).
W ciągu ostatnich 23 lat obserwował gwałtowny spadek populacji dzikich zwierząt w dolinie. W szczególności populacja słoni na liście światowego dziedzictwa Unesco zmniejszyła się prawie o połowę w ciągu ostatnich dwóch dekad z 20 000 do 12 000. Winne tym liczbom jest przede wszystkim kłusownictwo.
Bushlife Conservancy mana celu zwalczanie kłusownictwa. To poważny i niebezpieczny projekt prowadzony przez Nicka. Polega na szkoleniu uzbrojonych strażników w celu ochrony zwierząt. Tacy strażnicy cały czas śledzą zwierzęta za pośrednictwem łodzi i jeepów. Oprócz tego, że cały czas spędzają czas wśród dzikich zwierząt, to w każdej chwili mogą natrafić na kłusowników.
Ludzie są nawet bardziej niebezpieczni niż zwierzęta. Posuwają się do strasznych rzeczy. „W 2008 i 2009 roku było naprawdę źle. Kłusownicy umieszczali cyjanek na drzewach, które jadły słonie, ale kiedy to było zbyt wolne, zatruwali cyjankiem wodopoje. Celem było zabicie słoni, ale skutkiem tego było zabicie wszystkich zwierząt, które z niego piły, od ptaszka po lamparta czy lwa”.
Najczęstszą ofiarą kłusowników są słonie. Kość słoniowa niestety wciąż jest w cenie, nie tylko w Zimbabwe, ale w każdym regionie świata. Badanie opublikowane w 2016 roku szacuje, że każdego roku kłusownicy na całym świecie zabijają do 40 000 słoni, którzy usuwają im kły siekierą.
Projekt naszego ekologa to aktywne zwalczanie wrogów zwierząt. Współpracuje z równie odważnymi co on ludźmi, którzy nie dają sobie w kaszę dmuchać i stosują poważne środki, do powstrzymania polowań na zwierzęta. Dlatego odnosi sukcesy.